piątek, 21 lipca 2017

~"Kiedy wyrzekłem moje życzenie. Czyś mnie wbrew sobie wtedy pokochała?" - Wiedźmin "Ostatnie życzenie"~


Autor: Andrzej Sapkowski
Tytuł: "Ostatnie życzenie"
Wydawnictwo: superNOWA
Data wydania: 1993 rok
Liczba stron: 288

Klasyka polskiej fantastyki. Znany i szanowany autor. Kultowa opowieść o wiedźminie zwanym Geralt z Rivii. Wszystko zaczęło się tak ...

"... człowiek ten nadszedł od północy od bramy Powroźniczej"

Wszystkie tomy sagi podążają krok w krok za pogromcą potworów, który po mimo złej opinii otoczenia dumnie kroczy przez świat. Kroczy, a niekiedy pędzi na swoich wiernych wierzchowcach, które zawsze otrzymują imię Płotka. Opowiadania nie skupiają się tylko i wyłącznie na zabijaniu niechcianych maszkar. Wątek miłosny został tu idealnie wpleciony przez Sapokowskiego. Nie jest to nudne smęcenie o drugich połówkach. Ta miłość to niekończąca się zagadka. Niestandardowa miłość. Tylko tak potrafię to krótko opisać.
Wszystkie książki z tego cyklu są napisane ciężkim językiem, więc niestety nie można powiedzieć, że płynie się tu jak na fali. Trzeba niekiedy przystanąć i przeczytać parę razy. Ja osobiście uwielbiam takie wyrażanie się. Jest to bardzo... dostojne. Chodź niektórych słów tam używanych nie można nazwać dostojnymi haha Kto przeczyta zrozumie :D 



"O miłości wiem niewiele. Z miłością jest jak z gruszką. Gruszka jest słodka i ma kształt. Spróbuj zdeformować kształt gruszki."

Autor w tym tomie daje nam 7 opowiadań. Ja widzę to tak - każdy rozdział to worek, a Pan Andrzej wrzucił do każdego tyle wspaniałości, akcji, niepowtarzalności, nowości, że brakuje już miejsca, a czytelnik tonie w tych workach, ale z własnej woli. 
Byłam bardzo ciekawa, czy forma opowiadań przypadnie mi do gustu. W przypadku wiedźmina mówienie, że w opowiadaniach nie ma czasu na poznanie postaci jest bzdurą nad bzdury. Geralta można przejrzeć na wylot już w "Ostatnim życzeniu" jeżeli będzie się uważnym. Co do innych postaci bywa różnie. Jaskier! Jego rozpracujecie już po pierwszych wymianach zdań po między nim, a jego przyjacielem Geraltem. Jak rzadko zdarza mi się faworyzować postaci, tak Jaskier jest moim wielkim ulubieńcem. (Po mimo, że rwał wszystko co się ruszało haha)  

"Ludzie (...) lubią wymyślać potwory i potworności. Sami sobie wydają się wtedy mniej potworami (...) Wtedy jakoś lżej im sie robi na sercu. I łatwiej im żyć."

Bardzo spodobało mi się to jak zostali wykreowani bohaterowie. Nie byli oni "płascy". Szczególnie podołała mi się kreacja głównego bohatera. Nie jest on jak większość wiedźminów "maszyną do zabijania". Zawsze przy zleceniu bada teren, żeby nawet na marnych szansach spróbować uratować to co zamieniło się w bestie. (Jeżeli oczywiście okaże się, że to nie taki zwykły utopiec, czy trupojad). Geralt posiadał też interesujący ironiczny humor, który mnie jeszcze bardziej przyciągnął. Ciągnie swój do swego nie? haha 


"- Ktoś jedzie za nami - powiedział podniecony - Na wozie! 
- Niesłychane - zadrwił wiedźmin, nie oglądając się. - Na wozie? A ja myślałem, że tutejsi jeżdżą na nietoperzach."

Jest to coś dobrego na sam początek przygody z fantastyką. Po mimo ciężkiego słownictwa opowiadania wciągają tak bardzo, że nie idzie się oderwać. Nie raz zasypiałam z książką na twarzy, czy na poduszce obok. (A potem do szkoły jak zombie. Współczułam wszystkim wokół haha) 


To na tyle :D Wiem, że trochę krótko, ale cóż... Rozpisywanie się też chyba nie jest za dobre. Dziękuję Ci czytelniku za poświęcony czas i mam ogromną nadzieję, że post zachęcił Cię do sięgnięcia po tą kultową pozycje z działu fantastyki. Miłego dnia/wieczoru/nocy i do zobaczenia! 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz